Wojny rodziców w podeszłym wieku: Czy warto się wtrącać?

Zgodna para staruszków, patrzących na siebie czule i trzymających się za ręce? To piękny obrazek, ale niestety nie zdarza się zbyt często. Ludzie w podeszłym wieku także mogą tkwić w konfliktach, a nawet prowadzić swoiste, małżeńskiej „wojenki”. Jak my, jako dorosłe już dzieci, powinniśmy w takich sytuacjach reagować? Wtrącać się czy może zostawić mamę i tatę w spokoju?

Problem jest całkiem poważny – bardzo często rodzice, chociaż już starsi, wykazują się dużym uporem i zachowaniami, które mogą wpłynąć na całą rodzinę.

Czy reagować na kłótnie rodziców?

Odpowiedź na pytanie, czy należy ingerować w kłótnie rodziców, jest jednoznaczna – zdecydowanie tak! W sytuacji, w której widzimy, że rodzice nie radzą sobie ze złością, pretensjami i problemami, nasze spojrzenie „z boku” oraz wyciągnięta do pomocy ręka mogą wiele zdziałać.

Jednocześnie należy podkreślić, że seniorzy, chociaż starsi, są dorosłymi ludźmi, których należy szanować. Dlatego po pierwsze – jeśli mówią stanowcze: „nie wtrącaj się”, to należy zostawić ich w spokoju. Po drugie – nasza reakcja, jeśli już się na nią decydujemy, musi być odpowiednia. Agresją i ostrymi słowami nie zdziałamy nic wiele, autorytarny styl wypowiedzi także nie będzie pomocny. Co więc robić?

  • Rozmowy sam na sam

Przede wszystkim warto porozmawiać z rodzicami – z każdym osobno. Zapewne każde z nich będzie miało swoją wersję, ale chociaż zorientujemy się w sytuacji. Takiej rozmowy nie da się przeprowadzić w trójkę – zwaśnieni rodzice nie dopuszczą się do głosu. To właśnie nam przypada więc rola mediatora, który najpierw rozpoznaje „teren”.

  • Propozycje pomocy

W zależności od tego, jakiego typu problemy dotykają naszych rodziców, możemy zaproponować im różnego typu formy pomocy. Jedną z nich jest rozmowa, w której uczestniczymy – czyli bycie mediatorem „na poważnie”. Warto wytłumaczyć rodzicom, że jest to sposób na wzajemne wysłuchanie swoich żalów i pretensji. Alternatywą jest tylko tkwienie w kłopotach.

Oczywiście nie każdy nadaje się na „mediatora”. Dlatego warto zaproponować rodzicom pomoc w postaci wizyty u terapeuty małżeńskiego. Uwaga! Nie myślmy, że się „nie opłaca”, bo rodzice są już w podeszłym wieku. Nie zakładajmy, że „i tak się nie zgodzą” albo że „to i tak nic nie da”. Po pierwsze – zawsze się opłaca, a problemy zwaśnionych małżonków po 70-tce nie muszą być mniej poważne od naszych. Wręcz przeciwnie – czasem w tym wieku wychodzą na wierzch wieloletnie konflikty i „drzazgi”. Rodzice, zmęczeni sytuacją, mogą chętnie zgodzić się na dopuszczenie osoby trzeciej, specjalisty, do ich konfliktu.

„Bo my chcemy się rozstać”

Rozstanie się rodziców w dojrzałym wieku i związane z tym emocje to temat na osobny artykuł. Niemniej warto podkreślić, że rodzice mają prawo do wszelkich takich decyzji. Jeśli, na skutek wieloletnich konfliktów i nieporozumień postanawiają się rozstać, to mają do tego prawo. Nawet, jeśli mają 90 lat i nawet, jeśli nam się to nie podoba. Jedyne, na co możemy sobie pozwolić, to szczera rozmowa o tym, czy są w pełni świadomi wszelkich konsekwencji swojej decyzji.

„Jeśli kłótnie, to bez nas”

Załóżmy jednak, że rodzice nie chcą pomocy. Twierdzą, że sami sobie poradzą, kategorycznie zabraniają innym wtrącania się i odmawiają skorzystania z pomocy specjalisty. Co wówczas możemy zrobić? Rozwiązanie jest tylko jedno – szanujemy tę decyzję, ale zapowiadamy, że nie życzymy sobie kłótni w naszej obecności. Jeśli chcą żyć tak, jak do tej pory i nie dopuszczają możliwości pomocy, to niech chociaż nie wpływają swoim zachowaniem na całą rodzinę.